28 marca 2014

Słomką malowane, czyli STRAW NAILS w Paznokciowym Klubie:)

Witajcie:)

W tym tygodniu motywem przewodnim w Naszym klubie było STRAW NAILS, czyli malowanie przy pomocy słomki:)


Na początku myślałam, że całość będzie dziecinnie prosta, ale...
... lekko nie było.


Polecam Wam zajrzeć na stronę KLUBU, tam znajdziecie przykładowe prace. Tym czasem zapraszam do oglądania moich zdjęć.





Zabawa jak zawsze była przednia, choć troszkę się podenerwowałam jak mi się kółka nie chciały idealnie odbijać... Wyszło jak wyszło.
Na pewno kiedyś powrócę do tej metody, ponieważ idealnie wykonane zdobienie ma swój urok. Polecam spróbować:)




Na paznokciach u mnie jak zawsze Bonder od Orly, czarny lakier to GR Rich Color w numerze 35, biały to również GR tym razem z serii proteinowej w numerze 242. Pozostałe lakiery to neonki od Lemax, a na koniec wysuszacz os SH Insta-Dri.


I jak Wam się podoba takie zdobienie? Jak zawsze czekam na Wasze komentarze.


PS. Ostatnio mam trochę mniej czasu (nie wiedziałam, że można mieć jeszcze mniej czasu;P ), trzeba wrócić do formy po porodzie więc wypada mi kontrola tu i tam.  Mam jednak nadzieję, że już niedługo zamiast siedzieć u lekarzy, posiedzę z Wami:)

Trzymajcie się ciepło i do następnego, M.

25 marca 2014

Pastelowe, bananowe..., czyli Lemaxowe mani:)

Witajcie:)

Dziś chciałam Wam zaprezentować coś bardzo optymistycznego. Kolory które goszczą na moich paznokciach są pastelowe, wiosenne i  delikatne.
Mój dzisiejszy bohater z firmy Lemax jest w kolorze żółtym.


Nie posiada numerku ani nazwy co niestety zaliczam jako minus dla producenta, może kiedyś się to zmieni...


...przechodząc do sedna. Lakiery tej firmy, są tanie można je kupić na bazarku za grosze... Można pomyśleć, że to jakaś tandeta skoro kosztuje tak niewiele. Nic bardziej mylnego, już Wam piszę jak to z tym moim żółtkiem było::

  • wykończenie: kremowe, bezdrobinkowe,
  • aplikacja: jak to często z pastelami bywa, trochę smuży, ale nie jest najgorzej,
  • krycie: do pełnego krycia potrzeba trzech warstw. Ja nałożyłam pierwszą bardzo cienką i dwie następne nieco grubsze,
  • pędzelek: średniej grubości, płaski, równo ścięty,
  • konsystencja: ani rzadka ani gęsta, w sam raz,
  • czas schnięcia: trudno mi obiektywnie ocenić ponieważ jak zawsze posłużyłam się wysuszaczem Insta-Dri od SH,
  • trwałość: bardzo dobra. Po trzech dniach nie było ani odprysków ani startych końcówek, lakier wyglądał jak świeżo nałożony, zmylam ponieważ już mi się znudził:D,
  • pojemność: 8 ml,
  • cena: około 3 zł,
  • dostępność: jest niestety wielkim minusem tego produktu. Najłatwiej znaleźć go na bazarkach lub aukcjach internetowych, 
  • data ważności: 24 m-ce od otwarcia.







Jak oceniam ten lakier. Otóż jestem pod ogromnym wrażeniem jego jakości. Jest rewelacyjnie napigmentowany, nie ściera się, nie odpryskuje. Po wyschnięciu otrzymujemy ładny połysk na paznokciu, a co najważniejsze nie odbarwił płytki paznokcia co czasem przy takich kolorach ma niestety miejsce. 
Podsumowując, według mnie lakier zasłużył na moce 5
Z pewności, nie raz będzie gościł na moich paznokciach w tym sezonie a i w przyszłych pewnie też.  Jeśli szukacie jakiegoś fajnego pastela w kolorze żółtym serdecznie go Wam polecam:)







Na moich paznokciach poza żółtkiem od Lemaxa znalazły się: Bonder od Orly, na palcu środkowym lilak od GR Rich Color w numerze 103 oraz mięta od  Bell Air Flow w numerze 712. Na palcu serdecznym brzoskwinka również od Lemax oraz pastelowy niebieski od Pierre Rene w numerze 237. Żółty krzyżyk na obu paznokciach to nasz dzisiejszy bohater namalowany za pomocą sondy (pierwotnie zamiast krzyżyka były kropki, ale wyglądały dość nieciekawie...).


I jak Wam się podoba takie mani, nie za dużo na raz? Lubicie takie kolorki na pazurkach? Posiadacie lakiery Lemax, jeśli tak, dajcie koniecznie znać jak sprawują się one u Was. Jak zawsze czekam na Wasze komentarze.
Wybaczcie jakość zdjęć, ale pogoda jaka jest każdy widzi, a fotograf ze mnie żaden:D 


Trzymajcie się ciepło i do następnego, M.


24 marca 2014

Wiśnia i śliwka w macie, czyli Golden Rose i Pro Mat by Manhattan.

Witajcie:)

Miałam dziś dla Was zaplanowaną prezentację pięknego, czerwonego piasku od Catrice, ale nie wytrzymał wiosennych porządków... . Zdjęć mu nawet nie zdążyłam zrobić, więc nie mogę opisać choćby jego kiepskiej trwałości. Bywa i tak.
Nie ma jednak tego złego..., dlatego wspomnę dziś o moim drugim topie matującym (pierwszym jest top od CA), jest to Pro Mat Top Coat od Manhattan.



Już Wam piszę jak to z tym Manattanem jest:

  • wykończenie: top matujący,
  • kolor: w buteleczce prezentuje się nam jako mętna, póltransparentna ciecz,
  • aplikacja: bezproblemowa, top bardzo dobrze się rozprowadza nie pozostawiając smug na lakierze bazowym,
  • konsystencja: dość gęsta, ale nie "glutowata",
  • krycie: do uzyskania pełnego matu na paznokciach wystarczy jedna warstwa,
  • pędzelek: długi, średniej grubości, płasko ścięty,
  • wytrzymałość: po dwóch dniach top traci na swojej intensywności, zaczyna się delikatnie ścierać z całej powierzchni płytki (równomiernie ,nie tak jak w przypadku lakierów kolorowych tylko z końcówek). Oznacza to, że lakier znów staje się bardziej błyszczący, natomiast nie odpryskuje,
  • pojemność: 11 ml,
  • dostępność: drogerie internetowe, nie wiem czy jest dostępny gdzieś stacjonarnie,
  • cena: za mój zapłaciłam niecałe 3 zł na stronie ezebra.pl,
  • data ważności: 24 m-ce od otwarcia.






Jak już wspomniała, jest to mój drugi top matujący i z pewnością najlepszy:). Efekt jaki uzyskałam jest rewelacyjny. Idealny mat, bez smug, bez uwydatnionych pociągnięć pędzelka. Nie ściąga lakieru, nie wpływa negatywnie na jego trwałość. Co prawda, po dwóch dniach trochę traci na swoim matowym efekcie, ale zawsze można dodać kolejną warstwę lub po prostu go zmyć. Czy polecam, oczywiście:)






Jak dla mnie produkt zasługuje na 5 z plusem:). Z pewnością jak mi się skończy kupie go ponownie.

Po lewej zdjęcie przed nałożeniem Pro Mat, po prawej po nałożeniu  Pro Mat.

Pod lakiery nałożyłam Bonder od Orly. Jako lakiery bazowe wykorzystałam Rich Color od Golden Rose w numerach: śliwka 27, wiśnia 28. Oba te lakiery posłużyły mi również jako baza pod zdobienie ikat print, zainteresowanych serdecznie dosyłam do lektury:D.


Jak Wam się podoba efekt matu na paznokciach? Używacie topów matujących i czy macie swoich faworytów? Jak zawsze czekam na wasze komentarze.


Trzymajcie się ciepło i do następnego, M.


20 marca 2014

Ikat, czyli mój debiut w Klubie paznokciowym

Witajcie:)

Dziś chciałam Wam zaprezentować mój pierwszy ikat na paznokciach .


Dołączyłam właśnie do Klubu paznokciowego, (zachęcam do zapoznania się z tym projektem tych wszystkich którzy o nim jeszcze nie słyszeli:) ) i w tym tygodniu jako motyw przewodni wystąpił ikat.
Do tej pory nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje, więc tych którzy również słyszą o tej metodzie zdobienia pierwszy raz odsyłam na stronę klubu w celu zapoznania się z przykładowymi zdjęciami:).

Teraz natomiast wszystkich zainteresowanych zapraszam serdecznie do oglądania moich zdjęć:)






Jako bazę wykorzystałam Bonder od Orly, a następnie GR z serii Rich Color: na palec serdeczny i środkowy w numerze 27, na pozostałe numer 28. Całe zdobienie wykonałam za pomocą farbek akrylowych i utrwaliłam SH Insta-Dri.

Od lewej: Bonder GR 28, GR 27.

I jak się Wam podoba mój ikat? Ja jestem z niego zadowolona. Z daleka wygląda idealnie, a z bliska... to pozostawię już Waszej ocenie:) Jak zawsze czekam na Wasze komentarze.


Trzymajcie się ciepło i do następnego, M.

18 marca 2014

French manicure na krótkich paznokciach, czyli nie jest tak źle:)

Witajcie:)

Dziś wpadam do Was na szybko. Mam w zapasie porobionych kilka zdjęć, ale postanowiłam zapodać coś na świeżo, zanim to zmyję:)
Czy któraś z Was maluje jeszcze standardowego frencha na paznokciach? Dawno nigdzie go nie widziałam, a mnie naszła właśnie ochota na coś klasycznego. Jak wiecie, nie mam i nie będę miała długich paznokci (nie lubię i nie wiem, czy się do nich kiedykolwiek przekonam;P ), czy oznacza to, że french jest nie dla mnie...?
... myślę, że jak najbardziej - taki rodzaj mani pasuje do każdej długości paznokci:)


A coby nie było zbyt klasycznie, dodałam jeszcze własnoręcznie wymalowane (może nie idealne, ale z daleka wyglądają naprawdę fajnie:) ) kwiaty. Zaszalałam i zmalowałam je na wszystkich pazurkach, "kto bogatemu zabroni":D.
Zapraszam Was więc do oglądania:)






Do french manicure wykorzystałam dwie warstwy białego lakieru GR z serii proteinowej o numerze 242 i dwóch warstw transparentnego różu od Essence "Sweet as candy" w numerze 104.
Lakiery w tej roli spisały się bardzo dobrze. Jeśli chcecie poznać moje zdanie na ich temat, dajcie znać:) Kwiaty namalowałam przy użyciu farbek akrylowych a całość utrwaliłam SH Insta-Dri i tyle:)





Zdjęcia są robione w świetle dziennym - pierwszy kolaż i sztucznym - drugi kolaż. Ze względu na niekorzystne oświetlenie i zbyt duże prześwietlenie zdjęć w świetle dziennym, zdjęcia luzem dodałam tylko ze sztucznego oświetlenia. Więcej widać, wybaczcie, starałam się:)

W świetle dziennym

W sztucznym świetle

Jak się Wam podoba takie mani z kwiatowym dodatkiem? Malujecie jeszcze klasycznego frencha, czy to już przeżytek? Jak zawsze czekam na wasze komentarze.

Trzymajcie się ciepło i do następnego, M.