Za oknem ni to wiosna, ni to jesień, na pewno nie jest to zima (a szkoda, bo zimę bardzo lubię). Dopadło mnie więc chyba jakieś pogodowe przesilenie i potrzebowałam czegoś optymistycznego i kolorowego. Jednym słowem czegoś, co pozwoli zapomnieć o szaro - burej rzeczywistości. Więc postawiłam na kolor na paznokciach, ale jaki kolor...
Lakier o którym mowa to Golden Rose z kolekcji Holiday o numerze 66. Jest to przepiękny powiedziałabym wręcz neonowy łosoś? (na pewno nie pozostanie on nie zauważony).
Ma on całkowicie matowe, wykończenie, bez jakichkolwiek drobinek.
GR Holiday nr 66 |
Jak przebiegała nasz współpraca, już wam opisuję:
- pędzelek, standardowy dla większości lakierów Golden Rose, nie za cienki, nie za gruby. Dość dobrze się nim pracuje,
- w celu uzyskania idealnego krycia konieczne są dwie warstwy,
- szybko wysycha,
- lakier rozprowadza się równomiernie,
- w porównaniu do swoich kolegów z kolekcji zawierających drobinki, jest on odrobinę bardziej wymagający podczas aplikacji (ale tylko odrobinę;P ),
- wytrzymałość lakieru to sprawa subiektywna, więc powiem tylko że na moich paznokciach utrzymuje się bez odpryskiwania i zdzierania przez jakieś 4 dni (po takim mniej więcej czasie zmywam lakier i nakładam kolejny) ale pewnie dałby rade i dłużej,
- dostępność: wyspy Golden Rose, sklep internetowy Golden Rose, osiedlowe drogerie,
- pojemność: 11.3 ml,
- cena: zależy od tego gdzie kupicie. Standardowo 12.90. Ja za swoje piaski zapłaciłam 9.90 (więc od razu zakupiłam wszystkie 7 dostępnych w drogerii).
Czy polecam - oczywiście!
Neonowy lakier w środku "zimy" to dla mnie chyba jednak za mało, dlatego palec serdeczny postanowiłam pomalować również piaskiem z Golden Rose,tym razem o numer 63. Jest to bardzo jasny róż, zawierający przepiękne drobinki niebiesko - srebrne, które są bardzo dobrze widoczne po aplikacji.
GR Holiday nr 63 |
Jeśli chodzi o opinie na jego temat, to jest ona analogiczna do jego poprzednika z tą różnica, iż zalecałabym trzy warstwy do uzyskania pełnego krycia (dwie też sobie całkiem nieźle radzą, ale tak dla pewności...:P) . Do tego dodałam jeszcze małe co nieco (mam nadzieje, że wytrzyma ze mną do czasu zmywania)
Inglot ozdoby do paznokci i ciała od lewej nr 29 i 30. |
i taki oto otrzymałam efekty końcowy:)
I jak wam się podoba? Czy aby nie za dużo na raz? Dajcie znać co sadzicie o lakierach piaskowych, jakie kolorki macie i polecacie. Z pewnością niedługo pokażę kolejne ze swojego zbioru, może już bardziej zimowe:).
Pozdrawiam i do następnego, M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Droga czytelniczko/czytelniku, dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz - dodaje mi on bowiem motywacji do dalszej pracy.
Jeśli Ci się spodobało, mam nadzieję że zostaniesz ze mną na dłużej. Jeśli nie, daj znać nad czym powinnam popracować. Konstruktywna krytyka mile widziana!